"Orfeusz i Eurydyka" Christopha Willibalda Glucka w reż. Magdaleny Piekorz w Warszawskiej Operze Kameralnej. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
Magdalena Piekorz miała świetną koncepcję opowieści o Orfeuszu i Eurydyce, ale spektakl popsuło parę innych pomysłów. Reżyserka pamiętnych "Pręg" po chorobie powróciła szczęśliwie do twórczej aktywności. Na operowy debiut Magdalena Piekorz wybrała "Orfeusza i Eurydykę" Glucka. Opowieść o miłości tak wielkiej, że możliwe stało się cofnięcie wyroków losu, po prawie 250 latach nadal wzrusza i potrafi być tworzywem dla współczesnego teatru. Spektakl w Warszawskiej Operze Kameralnej zaczyna się wręcz intrygująco. Ustawione na cokołach marmurowe pomniki schodzą do nas, by przedstawić raz jeszcze historię Orfeusza i jego ukochanej. Cała scena wydaje się marmurowa, a scenograficzny pomysł Katarzyny Sobańskiej i Marcela Sławińskiego zapewnia kolejnym obrazom elegancję i plastyczną urodę w grze z przeszłością. Opera Glucka, która programowo zrywała z barokowym rozpasaniem inscenizacyjnym, to utwór niemalże ascetyczny, na troje solistó