EN

10.03.1997 Wersja do druku

Miłość końca wieku

Stuletnia komedia Arthura Schnitzlera ożywiła znieruchomiały od dawna teatr przy ulicy Jaracza.

Purysta streściłby "Korowód" jako historię dziesięciu stosunków pozamałżeńskich oraz tylko jednego zgodnego z prawem. Romantyk widziałby w nim gest ucieczki od okrutnego świata w miłość. Epidemiolog - ilustrację klasycznego przypadku rozprzestrzeniania się chorób wstydliwych. Sztuka, którą wiedeńczyk Arthur Schnitzłer napisał w 1897 roku, z powodu niemoralnej tematyki długo czekała na wystawienie. Musiało tak być, skoro jej akcja składa się wyłącznie z flirtów i zdrad, które popełniają kolejni, powiązani ze sobą w miłosny korowód, partnerzy. Sto lat po premierze randki w ciemno przestały być obyczajowym tabu i trzeba mocno się natrudzić, żeby "Korowód" nie spadł do roli bulwarowej komedyjki. Agnieszka Glińska znalazła w nim coś więcej niż tylko wiedeński humor oraz lekko narysowane charaktery, coś bardzo ludzkiego i dzisiaj powszechnego, mianowicie samotność. Przedstawienie na pozór jest cudownie beztroskie: korowód kochanków

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Miłość końca wieku

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza, Stołeczna nr 58

Autor:

Roman Pawłowski

Data:

10.03.1997

Realizacje repertuarowe