Przedstawienie operuje bezradnością, ale jest to bezradność świadoma i krytyczna - bardziej w stylu "Ricka i Morty'ego" czy "Road to Nowhere" Talking Heads niż postulatów odnowy wszechświata -
o spektaklu "Kalifornia/ Grace Slick" w reż. René Pollescha w TR Warszawa pisze Kinga Kurysia z Nowej Siły Krytycznej.
Kiedy Rainer Werner Fassbinder w 1969 roku debiutował pełnometrażowym filmem "Miłość jest zimniejsza niż śmierć", seks, śmierć i mafia były jeszcze wdzięcznym polem dla niewinnej gry z nowofalowymi konwencjami kina noir. Gdy w 2007 roku René Pollesch sięga w Schauspiel Stuttgart po Fassbindera, wie, że miłość ani śmierć nie są już realne, istnieje tylko kapitał, który zamroził swobodny przepływ między ludźmi. Sztuka około roku '68 potrafiła jeszcze gromadzić ludzi na ulicach. Współcześnie instagramowy ekshibicjonizm pokazujący rejony dotychczas nieujęte w ramy obrazu z ulicy przemieścił się w stronę prześcieradeł i pościeli, łóżek i pokojów dziennych. Miłość zdaje się objawiać gdzieniegdzie w postaci chorobliwego narcyzmu. Dobra materialne zmieniły się w obiekty pożądania, przygotowując doskonałe pole do fetyszystycznej manipulacji obrazem. W dobie hiperkonsumpcji, ery Google'a i Facebooka spienięża się nie tylko czas, ale i