1. Sygnaturka - zawieszona wysoko nad sceną - milczy. I milczeć będzie długo, niemal cały czas. Może więc niektórzy widzowie w ogóle jej nie dostrzegą? A przecież reżyser chciał zwrócić uwagę na ten dzwon: punktowy reflektor rzuca na ścianę jego cień, tak że można odnieść wrażenie, iż siedzimy nie opodal wieżyczki kościółka lub pod jego sklepieniem, w miejscu, gdzie krzyżują się nawy. A jednak to nie kościół, nawet nie jego bliska okolica, lecz mieszkanie don Perlimplina. Wystarczy nie zadzierać-głowy, aby się o tym przekonać. Lorca chciał - czemu dał wyraz w didaskaliach - aby ściany były zielone, a meble czarne. Również surdut Perlimplina miał być zielony, a suknia Markolfy - w pasy (co, zdaniem autora, stanowi typowy strój służącej). Tymczasem scenografia, którą zaprojektował Jerzy Rudzki, emanuje czernią. Niemal tylko czernią. Czarna jest podłoga i czarne ściany - czasami tylko pobłyskujące srebrzyście, gdy odbija się o
Tytuł oryginalny
Miłość i cień sygnaturki
Źródło:
Materiał nadesłany
Opole nr 10