"Manon Lescaut" w reż. Mariusza Trelińskiego w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Daniel Cichy w Tygodniku Powszechnym.
W "Manon Lescaut" Treliński po raz kolejny opowiada historię o silnej kobiecie i słabym mężczyźnie. Sięga do konkretu, zbyt mocno jednak prowadząc widza za rękę. Treliński osadził akcję opery we współczesności, w środowisku korporacyjnych szczurów, które wolny czas spędzają na zakrapianych imprezach, wyczerpującym klubowym resecie i barwionych wciąganą koką domówkach. Komponując "Manon Lescaut" - trzecią ze swoich oper - Giacomo Puccini wiedział już, że scena będzie jego żywiołem. Tylko tutaj mógł dźwiękami oddawać złożoność ludzkich emocji, kreślić portrety postaci niebanalnych, przedstawiać kobiety o skomplikowanej przeszłości i pogmatwanej psychice, bohaterki ulegle lub niebezpiecznie dominujące, mężczyzn wplątanych w toksyczne związki i kochanków, bezskutecznie szukających miłosnego spełnienia. Dlatego najpewniej tak bardzo zafascynowała go "Historia kawalera des Grieux i Manon Lescaut". Opisany przez opata Antoine'a F