Nie da się ukryć - kochamy musicale. Zresztą jest je za co kochać. Premiera na scenie Teatru Wielkiego w Łodzi musicalu "My Fair Lady", który trudno nazwać nowoczesnym, dowiodła jak bardzo w swojej miłości jesteśmy spragnieni tego typu inscenizacji w łódzkich teatrach. Musical "My Fair Lady" Fredericka Loewe, do libretta Alana Jaya Lernera, będzie prawdopodobnie hitem tegorocznego sezonu łódzkiej opery. Bilety na poszczególne spektakle sprzedają się jak automaty do gier hazardowych i już niedługo trudno się będzie dostać na tegoroczne przedstawienia. To dowód na to, że choć od sceny operowej oczekiwalibyśmy sztuki wyższego lotu (no i oper przede wszystkim), to jednak ze względu na pragnienia widowni (wyrażone chociażby w przedsezonowej ankiecie Teatru Wielkiego), należałoby jej jednak na to pozwolić od czasu do czasu (szczególnie w kontekście ciągłego remontu Teatru Muzycznego w Łodzi). Podkreślając "od czasu do czasu"
Tytuł oryginalny
Miłość do musicalu na operowej scenie Łodzi
Źródło:
Materiał nadesłany
Polska Dziennik Łódzki nr 235