Niemal jednocześnie weszły na sceny dwóch warszawskich teatrów dwie sztuki, w których bardzo wiele mówi się o Bogu. W obu scenę zapełniają biskupi, kardynałowie i zwykli księża, ba - obie traktują o ludziach, wyniesionych z nizin na najwyższe duchowne godności. Obie wreszcie - a ta zbieżność jest chyba najważniejsza traktują o buntujących się dostojnikach Kościoła, o ludziach szukających dlań nowych dróg, i ponoszących klęskę. I nieważne, że niewiele ma wspólnego wyśniony przez niedoszłego księdza papież Hadrian VII ze sztuki Peter Luke a z średniowiecznym arcybiskupem Tomaszem Becketem z dramatu Jean Anouilh'a - w gruncie rzeczy łączy ich jednakowa żarliwość. Która ściąga klęskę na obu. Istnieje tez wiele różnic między tymi postaciami. Podstawowa - to chyba to, że Hadrian VII powodowany jest przez miłość Boga, Tomasz Becket - przez dbałość o Jego honor. "Hadriana VII" napisał w równej mierze autor
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych nr 295