"Romeo i Julia" Sergiusza Prokofiewa w choreogr. Jacka Tyskiego w Operze Wrocławskiej. Pisze Magda Podsiadły w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Wrocławska inscenizacja baletu "Romea i Julii" Jacka Tyskiego według muzycznej wersji Sergiusza Prokofiewa niesie duży ładunek młodzieńczej energii, co przybliża ją choćby do musicalu Baza Lurhmanna. Spektakl, podobnie jak pierwowzór, czyli czołowa pozycja radzieckiego baletu, został zrealizowany w trzech aktach, z neoromantyczną muzyką Prokofiewa, uwspółcześnioną jednak instrumentalnie przez amerykańskiego muzykologa i kompozytora Johna Longstaffa. Słynna szekspirowska tragedia miłosna do dziś jest pokusą i wyzwaniem dla wielu twórców różnych dyscyplin sztuki. Spektakl choreografa Jacka Tyskiego ma podobny wydźwięk, co film Australijczyka Baza Luhrmanna, jako że na plan pierwszy wysuwa się bardziej problem wpływu rodziców na losy dzieci niż ostry konflikt zwaśnionych rodów Montekich i Kapuletów. Sam Jacek Tyski, który nie pierwszy raz sięga udanie po szekspirowskie dzieło ("Hamlet" w warszawskim Teatrze Wielkim Opery Narodowej w 2013)