Reżyserka dyryguje z widowni z taką emfazą, że aż drżą podesty, na których siedzą widzowie. Tą samą energią nasycony jest performance grany przez kobiety na scenie. Sekwencje wykonywane są z wojskową wręcz precyzją aż po najmniejszy choreograficzny całus - o spektaklu Chóru Kobiet na Berliner Festspiele pisze Ulrich Seidler w Berliner Zeitung.
W ramach Foreign Affairs, letniego festiwalu sztuk scenicznych Berliner Festspiele, można było nabyć dwupak teatralny na temat "Kobiety naznaczone katolicyzmem uwalniają się i poszukują swojej własnej roli". Podróż prowadziła od adoracji Matki Boskiej aż po lament szalonej z miłości nimfy Monteverdiego. Pokazano 45-minutową instalację "Magnificat" Polki Marty Górnickiej. Dwa tuziny kobiet w praktycznych codziennych ubraniach tekstem skomponowanym przez reżyserkę z gorzką ironią wychwalają Boga, Polskę, Matkę Boską jak i swoje obowiązki domowe oraz matczyne. Reżyserka dyryguje z widowni z taką emfazą, że aż drżą podesty, na których siedzą widzowie. Tą samą energią nasycony jest performance grany przez kobiety na scenie. Sekwencje wykonywane są z wojskową wręcz precyzją aż po najmniejszy choreograficzny całus. Kobiety wrzeszczą, szepcą, żują, wzdychają, śpiewają na kilka głosów, dźwięki eksplodują i nagle milkną, chór zmienia us