EN

13.01.2004 Wersja do druku

Milicjanci i Urszulki

"Szła spokojnie z podniesio­ną głową, a na twarzy jej wid­niała szczególna mądrość, rzekł­bym, mądrość urządzeń kanali­zacyjnych. " Witold Gombrowicz Gołymi łapami żrąc kieł­basę na gorąco pojąłem, że gdyby nie to gustow­ne danie, musiałbym dziś oznaj­mić, iż w trzyipółgodzinnym przedstawieniu "Sto lat kabare­tu..." jedynym żywym elemen­tem jest zdezelowany skuter osa. Trudno się dziwić, że osa prze­padła. Musiała, bidula. Gdy w Narodowym Starym Teatrze za myślenie biorą się orły scen polskich: Stanisław Tym, Krzysztof Materna i Mikołaj Gra­bowski (stary wic o milicjantach jak żywy: jeden umie czytać, drugi pisać, trzeci zaś nic nie umie), nie ma ludzkiej siły - kiełbasa musi zwyciężyć! A za­tem, złoto zdobywa zwyczajna wprost z gara, z musztardą i bu­łą, serwowana na tekturowych tackach, srebro - osa, co do brą­zu zaś - waham się. Waham się między plastiko­wym widelcem do zwycięskiej kiełbasy a kapłanem

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Milicjanci i Urszulki

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 10

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

13.01.2004