Sądząc po tej premierze między Krzysztofem {#os#8022}Warlikowskim{/#} a Leszkiem Millerem istnieje zasadnicza różnica. Premier przywiązuje duże znaczenie do wykończenia wszelkich działań, reżyser efektownie zaczyna, potem miewa wyraźne kłopoty Skojarzenie tych nazwisk nie jest przypadkowe także z innego powodu. W swej interpretacji "Króla Ubu" Krzysztof Warlikowski poszedł w stronę dotykającej nas aktualności społecznej i politycznej. To prawda, że zachęca do tego ta groteskowa opowieść o prostactwie i chamstwie, sięgającym po władzę z opłakanym dla siebie i kraju skutkiem. Polska, opisana przez Alfreda {#au#620}Jarry'ego{/#} ponad 100 lat temu, jest nam zdumiewająco bliska. Zachłanność polityków, brutalność zachowań, upadek obyczajów - wszystko znamy nazbyt dobrze. W natrętnym odczytywaniu dzieła poprzez pryzmat aktualnych zdarzeń spektakl Krzysztofa Warlikowskiego przypomina jednak telewizyjny kabaret Olgi Lipińskiej, bo w jednym i w drugim
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 232