"Iwona, księżniczka Burgunda" Witolda Gombrowicza w reż. Anny Augustynowicz w Teatrze Studyjnym PWSFTviT w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Charakter miejsca najbardziej znaczy w inscenizacji "Iwony, księżniczki Burgunda", przedstawionej przez Annę Augustynowicz. Pomieszczenie, w którym prezentują się dyplomanci Wydziału Aktorskiego PWSFTviT, ma chyba 20 metrów wysokości. Skojarzenie ze strzelistością kościelnej nawy jest nieuchronne. A ponieważ już w chwili wejścia widzów uderza mocny zapach kadzidła i dźwięczą dzwonki, więc wstęp do opowieści łączącej monumentalny absurd z patosem robi wrażenie. Tak - symbolicznie i mocno - naznaczona została "świątynia" władzy, jaką stworzył sobie dwór. Niebanalne miejsce ma niestety degradujący je mankament: pogłos. Dwugodzinną udręką staje się wsłuchiwanie w to, co mówią aktorzy. Tylko Iwona (Natalia Klepacka) jest w dobrej sytuacji - jej rola to zaledwie kilka słów, ona po prostu jest -obecnością ma drażnić i prowokować dworskie towarzystwo. Operowanie głosem wymaga wielkiej staranności od Konrada Eleryka, grającego księcia Fili