"Iwona, księżniczka Burgunda" w reż. Marka Weissa-Grzesińskiego wyprodukowana przez Centrum Sztuki Studio na Festiwalu Warszawska Jesień. Pisze Katarzyna K. Gardzina w Życiu Warszawy.
Takie przedstawienia jak "Iwona, księżniczka Burgunda" Zygmunta Krauzego ogląda się komfortowo. Forma i treść przystają do siebie znakomicie, jedno tłumaczy się przez drugie, dopełnia i podkreśla. Libretto opracowane przez kompozytora i Grzegorza Jarzynę do maksimum kondensuje sztukę Gombrowicza, tworząc historię w sam raz do opowiedzenia środkami właściwymi operze. Dzięki recytatywności wielu fragmentów nie tracimy nic z finezji języka Gombrowicza. Słynne teksty, jak "karasie to trudna ryba", czy "jak narzeczona brzydka, to postępek musi być piękny", docierają doskonale do publiczności i wywołują śmiech. Muzyka "Iwony" także jest narracyjna, "teatralna", nie płynie obok, ale w centrum akcji, jest jej rdzeniem. To na jej akcentach zawieszone są dialogi i monologi bohaterów, to ona wyznacza rytm akcji, gdy król i królowa spacerują po parku lub gdy wszyscy oczekują na śmierć Iwony. Właściwie w większej części muzyka w tej operze to muzyka I