To historia o lekkomyślności, której papierkiem lakmusowym jest milcząca Iwona - o "Iwonie, księżniczce Burgunda" w reż. Mariána Pecka w Opolskim Teatrze Lalki i Aktora pisze Monika Leonowicz z Nowej Siły Krytycznej.
Wielu dziwi się, jak można jakiekolwiek z dzieł Gombrowicza pokazać na scenie Teatru Lalki. Okazuje się, że można i to z niemałym sukcesem. Choć nazwisko pisarza bywa dla niektórych twórców paraliżujące, Opolski Teatr Lalki i Aktora zdobył się na dość, zdawałoby się, ryzykowne posunięcie i wystawił na swych deskach "Iwonę, księżniczkę Burgunda" Witolda Gombrowicza w reżyserii Mariána Pecka, którego owoce współpracy z teatrem można zobaczyć w "Ondynie", "O królestwie drzew i traw" czy "Dziejach sławnego Rodryga". "Iwona" zaczyna się dość nietypowo jak na spektakl dla młodzieży, ale dość tendencyjnie jak na Gombrowicza. Na scenę, otoczoną z dwóch stron widownią, wchodzi osiem śmiesznych i po trosze strasznych sylwetek rodem ze świata Adamsów. Siadając na krzesłach, wyniośle i ironicznie patrzą się na widzów, w tym czasie "narrator" krótko streszcza tekst dramatu i przedstawia cztery zasadnicze założenia filozofii Gombrowicza. Ś