Dramaturgiczna kakofonia, nieporadne aktorstwo, reżyserski chaos. Oto "Helena S." z TR Warszawa.
Kiedy dotarłem wreszcie do Sali Pompejańskiej Hotelu Europejskiego, spojrzałem na stojące na zaimprowizowanej scenie biurko. Biurko jak biurko, całkiem ładne, ale wzrok przyciągał na nim jeden drobiazg. Drewniana bodaj żyrafa w fantazyjne biało-czerwone wzory. Żyrafa nie dość, że kolorami flagi nawiązywała do nazwy projektu "TR/PL", którego częścią jest spektakl "Helena S.", to jeszcze ładnie komponowała się z wzorem na tapetach, którymi wyłożono ściany hotelowego apartamentu. Grunt to reklama Żyrafka mogła przynieść ukojenie, kiedy zmęczony aktorskim krzykiem kontemplowałem jej kolory. Była drewniana, ale przecież nie aż tak, jak odgrywający "Helenę S." wykonawcy. Stała sobie, jakby cały ten sceniczny humbug kompletnie jej nie dotyczył. Milczała i to jej milczenie było najlepszym, co zdarzyło się tego dziwnego wieczoru. Jedno jest pewne - TR Warszawa z pomocą grupki zaprzyjaźnionych recenzentów wie, czym jest nowoczesny PR. Pr