Oglądając przedstawienia lubelskich artystów, trudno mi było oprzeć się wrażeniu, że Lublin chce być bardziej warszawski od Warszawy. Nowocześniejszy od nowoczesnych. Artystyczny bardziej niż artyzm. Przesadnie szokujący i dosadny - o projekcie "Mikro Teatr" na Festiwalu Konfrontacje Teatralne w Lublinie pisze Piotr Raganowicz-Macina z Nowej Siły Krytycznej.
"Mikro Teatr". Przedstawienie trwające nie dłużej niż szesnaście minut. Budżet nie większy niż pięć tysięcy złotych. Zespół składający się najwyżej z czterech osób. Do tego może dwa mikrofony, mały rekwizyt, jeden rzutnik, kilka świateł. Brak określonego tematu i konwencji. "Mikro Teatr to ćwiczenia z samoograniczenia" - mówi o cyklu jego kurator Tomasz Plata. Czy twórcze założenia sprawdzają się na scenie? Na tegorocznych Konfrontacjach Teatralnych mieliśmy okazję zobaczyć lubelską edycję projektu Komuny// Warszawa i porównać ją z warszawską. W pierwszym przedstawieniu (to określenie nieco na wyrost) Ludomir Franczak, reżyser i wykonawca (też słowo na wyrost) pokazuje, a raczej puszcza widzom-słuchaczom własne nagrania dźwięków z różnych miejsc Lubelszczyzny. Słuchamy trzasków zarejestrowanych przez mikrofon zakopany w lesie, szumów które - jak dowiadujemy się z projekcji wyświetlanej na ścianie - są odgłosami Bugu wieczoro