Odsłania się pluszowa kurtyna, jak w tradycyjnym teatrze. To, co się w tych konwencjonalnych ramach rozgrywa, ma jednak smak współczesnego odkrycia. Opera kameralna "Manekiny" bulwersuje muzyką, treścią i kształtem scenicznym. Wyłamuje się z naszych przyzwyczajeń operowych, które każą oczekiwać realistycznej akcji, jasnej intrygi, wyśpiewania wszystkich uczuć i emocji. Opera nie może być jednak traktowana jak muzeum czy wspomnienie, które tylko odświeżamy. Współcześni kompozytorzy nie traktują jej jak formy martwej, raz na zawsze już zamkniętej. Podchodzą do niej z dzisiejszą swobodą twórczą i przekonaniem, że także w sztuce operowej wszystko jest możliwe, granice dla eksperymentów są otwarte. Pragną tchnąć w nią nowego ducha. Udał się ten zamysł Zbigniewowi Rudzińskiemu w "Manekinach". Była to pierwsza przygoda operowa kompozytora (rocznik 1935), mającego w dotychczasowym dorobku różnorodne utwory - od sonaty po symfonię;
Tytuł oryginalny
Mikrokosmos Manekinów
Źródło:
Materiał nadesłany
Panorama Polska Nasza Ojczyzna nr 12