W sobotę i niedzielę Teatr Rozrywki w Chorzowie po dziesięciu latach od premiery pożegnał się musicalem ,,Cabaret". Z nadkompletem publiczności uczyniłem to w sobotę i zrobiło mi się żal. To, że dla mnie było to najlepsze przedstawienie w historii chorzowskiej sceny nie ma przecież najmniejszego znaczenia, ale waży wiele fakt, iż w spektaklu ciągle daje się odkryć nowe warstwy znaczeń. Dużo silniej teraz, niż przed dekadą, odebrałem na przykład wszystkie fragmenty, w których mówi się w musicalu o... pieniądzach. Po tegorocznej śmierci reżysera spektaklu Marcela {#os#740}Kochańczyka{/#} i Stanisława {#os#6364}Ptaka{/#}, odtwórcy roli niemieckiego Żyda, Schultza, obawiałem się, czy następca potrafi się w tej roli odnaleźć. Andrzej {#os#1590}Kowalczyk{/#} zaimponował mi. Nie tylko tym, że przygotował rolę, którą przyszło mu zagrać ledwie trzy razy, ale wielką klasą, z jaką to uczynił, dorównując gwiazdom tego przedstawienia. Brawo, a
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Zachodni nr 280