- Świat psuje się pod każdymi rządami..., tyle że jedni robią to bardziej dyskretnie, inni bardziej widocznie od drugich. Bardziej perfidnie, bardziej bezczelnie, bardziej okrutnie w stosunku do naszych wyobrażeń o porządku, prawie i moralności - z Mikołajem Grabowskim, reżyserem spektaklu "Miarka za miarkę" w Teatrze Ludowym w Krakowie, rozmawia Jolanta Ciosek w Dzienniku Polskim.
Jolanta Ciosek: Czy cytat z Jana Kotta, którym rozpocząłeś próby "Miarki za miarkę", czyli "Głowa za wianek, wianek za głowę, głowa za głowę, wianek za wianek", stał się mottem Twojego spektaklu? Mikołaj Grabowski: Cóż? Nie rozczytujemy dzisiejszego świata stosując kryteria wartości, zamiast tego wprowadziliśmy zasadę kupiecką. Co można sprzedać lub kupić i za ile. Czy mnie się opłaca to, czy tamto zrobić, ile na tym skorzystam, a ile stracę. O jakich pryncypiach moralnych możemy mówić, jeżeli naczelną zasadą jest opłacalność? I to za wszelka cenę. Moje ma być na wierzchu, a że to nie zgadza się z zasadami przeze mnie głoszonymi, tym gorzej dla zasad. Nie są przecież po to, żeby je wyznawać, lecz by się nimi posługiwać. - "Miarka" to opowieść o władzy, jej dramacie i absurdach. Szekspir pyta, czy rządzący mogą być sprawiedliwi i moralni, czy też wykorzystują moralność, by zdobyć i sprawować władzę. Czy Twój spektakl