O co chodzi w konflikcie dotyczącym Teatru Polskiego we Wrocławiu?
- To próba wykorzystania teatru i atmosfery wokół do zaspokajania partykularnych interesów pewnej grupy osób - mówi Cezary Morawski. Z dyrektorem Teatru Polskiego we Wrocławiu rozmawiają Magdalena Piejko i Dobromiła Wrońska w Gazecie Polskiej.
Pana początek we Wrocławiu nie należał, łagodnie rzecz ujmując, do najłatwiejszych. Protest przeciwko nowym władzom teatru trwa... - Nie ma nowych "władz" teatru. Jest nowy dyrektor. Jego problemem jest, że nazywa się Morawski, a nie Mieszkowski, że ma wyższe wykształcenie, że jest praktykiem, a nie teoretykiem. Nikt mnie nie zapewniał, że będzie łatwo. Ale fala nienawiści dlatego, że ktoś spoza kręgu znajomych królika odważył się startować w konkursie i wygrał go, zaskoczyła wszystkich. Protest zaczął się w momencie, gdy władze Dolnego Śląska zdecydowały się na ogłoszenie konkursu na dyrektora Teatru Polskiego. Protestowano przeciwko idei konkursu, potem, że go ogłoszono, następnie, że zgłosili się kandydaci, że ich przesłuchano, wreszcie, że rekomendowano jednego z kandydatów i że mianowano go na dyrektora. Protestujący twierdzą, iż chcą kompromisu, ale stawiają absurdalne warunki świadczące o tym, że do żadnego porozumienia