"Kometa, czyli ten okrutny wiek" w reż. Mirosława Neinerta i Roberta Talarczyka w Teatrze Korez w Katowicach. Pisze Henryka Wach-Malicka w Dzienniku Zachodnim.
Miniony wiek to nie było stulecie przyjazne ludziom, ale jakoś je przecież przeżyliśmy... Były wojny i nienawiść, ale była też miłość i spokojna codzienność. Życie było, po prostu. A życie trzeba cenić, bo nikt nie podaruje go nam po raz drugi. Ta prosta prawda jest motywem przewodnim twórczości Jaromira Nohavicy. Teatr Korez wybrał z niej tylko dziewiętnaście utworów. Ale i tak wystarczyło, by oddać klimat wyjątkowych pieśni czesko-polskiego barda, w których przywiązanie do rodzinnej Ostrawy i miejscowego klubu sportowego łączy się bez przeszkód z poetycką refleksją nad przemijaniem. Publiczność kocha poetę Jaromira; za twórczość i za osobowość - dystans do rzeczywistości, autoironię, bardzo ludzkie pomieszanie nadziei z pesymizmem. I choć w przedstawieniu pt. "Kometa, czyli ten okrutny wiek XX" nie ma nagrań z głosem samego autora, idę o zakład, że sporo widzów sięgnie teraz po jego płyty. Spektakl Teatru Korez właściwie