Według teorii Witkacego zapisanej w "Pożegnaniu jesieni", a interpretowanej przez Mikołaja Grabowskiego na scenie Teatru Słowackiego, nikt ani nic nie jest w stanie oprzeć się pędowi cywilizacji, który staje się stopniowo wręcz tożsamy z procesem "niwelizmu". Witkacy próbował stawić opór temu "żywiołowi" intelektu, Grabowski natomiast jakby nie do końca ufając intelektowi, nie wyrzekł się w tej walce swoich inklinacji mieszczańskich. Powstał więc spektakl dość efektowny od strony inscenizacyjnej, ale za to bardzo realistyczny, żeby nie powiedzieć łopatologiczny. Dosłowność jednych scen śmieszyła, innych irytowała. Razem złożyły się one na przedstawienie, nad którym zaciążyła "workowata" konstrukcja powieści, w której wszystko mogło się znaleźć: religia obok różnego rodzaju perwersji, filozofia, narkomania i artystostwo, katastrofy dziejowe i indywidualne tragedie, historie groteskowe i te, opatrzone nutą serio. Po takim "wszystkoidaln
Tytuł oryginalny
Mieszczański Witkacy
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 124