KILKAKROTNIE zasiadałem do pisania tego felietonu, wciąż niepogodzony to z tytułem, to z pierwszym zdaniem, które od razu narzucało pogląd na rzecz, o której chcę mówić. Z tamtego pierwszego zdania zrezygnowałem, bo pogląd, który pragnę wyrazić wcale nie jest tak jednoznaczny, a tytuł zostawiłem, mimo że mi się nie podoba, ale oddaje jakiś rys moich niepokojów. Otóż chciałem na początku napisać, że ostatnie przedstawienie teatralne ze studia wrocławskiego było przedstawieniem przeciętnym, ale gdybym tak napisał, to napisałbym tylko część prawdy. Bo co by to znaczyło? Że koncepcja reżyserska była, nazwijmy delikatnie, do kitu, że scenografia ani nie wspomogła, ani nie osłabiła wymowy, że aktorzy zagrali wprawdzie nie brawurowo, ale znośnie? Czy może coś jeszcze? Nie, taka formuła nie podobała mi się. Naturalnie, jak można się domyśleć, piszę o inscenizacji "Medei" Eurypidesa w reż. S. Brejdyganta. A w przedstawieniu zagrała m�
Tytuł oryginalny
Mieszane uczucia
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości nr 12