BARDZO mi przykro, ale po cierpliwym, choć - powiem od razu - uciążliwym obejrzeniu trwającej dwa długie wieczory Braunowskiej realizacji "Dziadów" utwierdziłem się w heretyckim zapewne przekonaniu, że ambicja, by w jednej inscenizacji przekazać widowni wszystkie teksty (bo nie jeden zwarty tekst przecież), które Mickiewicz określił jako poszczególne części utworu opatrzonego wspólnym tytułem odpowiednio je numerując, otóż że ambicja taka wcale nie musi budzić podziwu i entuzjazmu. Nie to jest bowiem najważniejsze, ile z "Dziadów" zainscenizujemy, tylko jak to zrobimy. Znacznie większą oddaje się poecie przysługę, gdy sugestywnym kształtem scenicznym trafnie wybranych fragmentów "Dziadów" zdoła się widza szczerze poruszyć, niż gdy traktując rzecz jak gdyby filologicznie zamieni się wieczory teatralne na ciąg szkolnej piły lekturowej. Iluż to już ludzi zwierzało się w swych wspomnieniach, jak to np. "Pana Tadeusza" nie rozumieli i nie lubil
Tytuł oryginalny
Mierz siłe na zamiary?
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości nr 21