Grudniowo-styczniowy zestaw warszawskich premier teatralnych jako żywo przypominał mi tytułowe danie (bardzo proszę o spojrzenie do przypisu historycznego). Mam więc uczucie lekkiej niestrawności - a obejrzałem tylko spektakle oczekiwane i jeszcze przed premierami uznane za ważne. Najbardziej chyba oczekiwaną premierą była inauguracja Teatru Dramatycznego pod dyrekcją Zbigniewa Zapasiewicza. Miało być to mocne uderzenie w postaci teatralnej przeróbki powieści Konwickiego - nie wyszło. Gorzej, że w miejsce głośnego akordu usłyszeliśmy dźwięk przypominający do złudzenia opadanie wieka skrzyni* . "Niebezpieczne związki" Laclosa w przeróbce Christophera Hamptona są sztuką dość banalną ( a przy okazji, przez pominięcie końcowej klęski pani de Merteuil, nieco dwuznaczną), ale stwarzają okazję do popisowych ról aktorskich. A właśnie aktorstwo jest najsłabszą stroną spektaklu w Dramatycznym. Ewie Żukowskiej wybitnie nie pasuje
Tytuł oryginalny
Mielony z szampanem
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Polski nr 7