EN

3.02.1999 Wersja do druku

Miękkie krzesła

Trudno nie zaobserwować tendencji, która ujawnia się od pewnego czasu w inscenizacjach Becketta i Ionesco. Jest nią skłonność do łagodzenia tych dramatów. Beckett jawi się jako pusta forma po grotesce, teatr blady, akademicki. Nieco inaczej Ionesco: wydaje się oswojony, ciepły. Teatr absurdu, tragiczny i śmieszny, wieść więc zaczyna miły żywot klasyki. Z honorami jej czynionymi i obojętnością wokół... Czy to wina formuły tego teatru, nie pasującej do rzeczywistości, czy raczej dzisiejszego teatru, który nie umie dla obu wielkich pisarzy znaleźć miejsca i formy? Problem to na dyskusję znacznie rozleglejszą niż ta recenzja. Sygnalizuję go jednak, bo wydaje mi się on ważny w kontekście szczecińskich "Krzeseł". Spektaklu udanego jako realizacja, na swój sposób efektownego, mogącego się podobać. Rzecz jednak w tym właśnie, że to "podobanie się" jest pułapką. Bo Ionesco to teatr, którego sens rodzi się w innej sferze doznań. "Krzesła

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Kurier Szczeciński" nr 23

Autor:

Artur D. Liskowacki

Data:

03.02.1999

Realizacje repertuarowe