Nasz Hamlet jest bohaterem naszych czasów, ale nie w sensie dosłownych odniesień do współczesności. Nie znoszę doraźności w teatrze i prostych odniesień. Dla mnie teatr jest miejscem, gdzie powinien odbywać się rytuał. Teatr powinien zabierać widza w podróż w inną rzeczywistość - mówi Maciej Sobociński, reżyser "Hamleta" w Teatrze Bagatela w Krakowie.
"Hamlet" to Pańska druga, po "Oteltu", realizacja Szekspirowskiej tragedii w Teatrze Bagatela. I znów w kameralnej przestrzeni na Scenie na Sarego... -I z niektórymi aktorami grającymi wcześniej w "Otellu". Marcel Wiercichowski był Otellem, teraz kreuje Klaudiusza Jest też z nami, po raz pierwszy, gościnnie Dorota Segda grająca Gertrudę, co mnie bardzo cieszy, bo jest dla nas wszystkich wielkim zaszczytem i twórczą inspiracją. Ą co w "Hamlecie" jest dla Pana najistotniejsze? - Całą historię opowiadamy poprzez jednostkę, poprzez tytułowego bohatera. On jest soczewką skupiającą i światłem, które odbija swoje refleksy, osią, wokół której wszystkie postaci dramatu krążą, spotykają się, omijają, boją się, prowokują, kochają, nienawidzą. Intensywność tego świata opowiedziana jest przez Hamleta. Zredukowałem ilość postaci do siedmiu osób, tak więc czasami role są potrójne. Jak Pan to tłumaczy? - Jeśli opowiadamy o wewnętrznym św