- Myślę, że przeszliśmy drogę od buntu, złości i gniewu do prób porozumienia ze światem. Z Piotrem Siekluckim, dyrektorem krakowskiego Teatru Nowego rozmawia Łukasz Gazur w Dzienniku Polskim.
Chodzą po mieście plotki, że po 10 latach pobytu przy ul. Gazowej 21 chcecie zmienić miejsce. Zdradzisz coś więcej? - Myślimy o tym, to prawda. Z dwóch powodów. Po pierwsze, ta scena jest już dla nas za mała. Dlatego w akcie desperacji wystartowałem w konkursie na dyrektora Teatru Ludowego. Nie jestem bowiem w stanie zrealizować dużych projektów, które mamy w planach na niewielkiej przestrzeni "Nowego". Przykładem jest nasza rozmowa z Pawłem Miśkiewiczem i Mikołajem Grabowskim, którzy zadeklarowali chęć współpracy, ale ta scena jest po prostu za mała. A drugi powód? - Kończy się 10-letnia umowa na dzierżawę obecnych pomieszczeń. Nie wiemy, czy zostanie przedłużona. I powiem więcej: nowe miejsce już znaleźliśmy. Duże, przestronne, z balkonem. Prawie 500 m kw. Chyba żaden prywatny teatr w Krakowie nie ma takich przestrzeni. Myślę, że Scena Kameralna Teatru Starego i Teatr Stu takich sal mogłyby "Nowemu" pozazdrościć. Zdradzisz, co to za