- Gombrowicz powiedział, że Radom nie jest poematem nawet o poranku. Poematem zapewne nie jest, ale da się lubić, czego jestem najlepszym dowodem. A Gombrowicz? Cóż, to wciąż tajemnica, a dla teatru największe z największych wyzwań - mówi Jacek Wakar.
Jacek Wakar: Zrastam się z tym festiwalem To już osiem lat, kiedy pierwszy raz pojawiłem się na zaproszenie dyrektora Zbigniewa Rybki na Festiwalu Gombrowiczowskim. Osiem lat - czasu niemało. Ja byłem innym człowiekiem, rzeczywistość wokół była inna. Szalenie miło wspominam te moje pierwsze kroki, długie szczere rozmowy z jurorami tamtej edycji - nieodżałowaną Hanną Baltyn, Januszem Opryńskim, Jackiem Orłowskim, Januszem Kowalczykiem. Z czasem zyskałem poczucie, że zrastam się z tym festiwalem. Co dwa lata w październiku zaczynam tęsknić za Radomiem. Tegoroczny festiwal jest czwartym, w którym będę miał przyjemność uczestniczyć w pracach jury. Gombrowicz powiedział, że Radom nie jest poematem nawet o poranku. Poematem zapewne nie jest, ale da się lubić, czego jestem najlepszym dowodem. A Gombrowicz? Cóż, to wciąż tajemnica, a dla teatru największe z największych wyzwań. Mam swoje ulubione teksty, powracam do nich regularnie. Choćby "Ślub