O XII Międzynarodowych Spotkaniach Teatrów Tańca pisze Marta Zgierska z Nowej Siły Krytycznej.
Po zakończeniu festiwalu pozostaje lekki niedosyt, zdecydowanie zabrakło spektaklu o takiej sile oddziaływania jak ubiegłoroczna choreografia Anny Van den Broek "Co(te)lette". Dominującą tendencją spotkań była przeciętność wśród zagranicznych prezentacji, na których tle wyjątkowo pozytywnie wypadli polscy twórcy. Na szczęście, jak co roku, znalazły się nieliczne perełki, dla których warto było przejść przez wszystkie prezentacje. Spośród sześciu zaprezentowanych spektakli, w ciągu ostatnich dni festiwalu na szczególną uwagę zasługują dwie prezentacje "Panopticon albo/i Przypowieść o maku" Śląskiego Teatru Tańca oraz "Kosmos" Wojciecha Kapronia. Reszta pozostaje w cieniu, przy czym najsłabsze spektakle skupiły się wyraźnie w trakcie ostatniego dnia. Po węgierskiej maszkarze "Nie ma takiego miejsca jak raj", przyszła kolej na czternastominutową, właściwie nieteatralną i pozbawioną wyrazistości etiudę "Skrytka Pocztowa" w wykonaniu A