- Chcemy bardziej otworzyć się na polską młodzież. Bariera językowa, nowe środowisko, nowy kraj. Proces adaptacji do nowych warunków nie jest łatwy, wymaga czasu. Podobnie jak w innych placówkach, które niebawem powstaną - w Hampsted, Finchley i Barnet. Obecnie do naszej akademii uczęszcza około 10 procent Polaków, warto by ten wskaźnik się zwiększył - o Helen O'Grady Drama Academy w Londynie mówi Maja Lewis w rozmowie z Piotrem Gulbickim z londyńskiego Dziennika Polskiego.
Piotr Gulbicki: Media na okrągło donoszą o przestępczości wśród nieletnich. Przemoc, alkohol, narkotyki... Maja Lewis: W dzisiejszych czasach młodzi ludzie często nie mają autorytetów, zatarte zostały tradycyjne wartości dobro - zło, liczy się kult sławy, pieniądza, szybkiej i taniej popularności. Rozpad rodzin, poprawność polityczna - to prowadzi do utraty autorytetów, a w efekcie wielu problemów. Młodzi ludzie muszą mieć wyraźny drogowskaz, którym się kierują, a jednocześnie moralny kręgosłup. Inaczej rodzi się agresja, bunt, poczucie izolacji i odosobnienia. - Wy trafiacie do takiej młodzieży? Też. Chociaż nasze spektrum działania jest szersze. Przychodzą do nas młodzi ludzie z różnych szkół, różnych domów, różnych warstw społecznych. Biali, Czarni, Azjaci... Oni wiedzą, że nasz teatr jest dla nich szansą rozwoju i że nikt ich tu nie trzyma na siłę. Dlatego, nawet jeśli początkowo są pewne problemy, z reguły potrafimy doj�