Można z tego dramatu wyczytać cokolwiek o tym, jak zmieniają się rodzinne stosunki w Izraelu. Można też pytać, czy Levin przypisuje bezwzględność, brutalność, wyrachowanie opisywanych przez siebie postaci szczególnym cechom społeczeństwa swojego kraju, czy wszystkim ludziom. Wprost tego nie mówi - o spektaklu "Nikt" w reż. Artura Tyszkiewicza w Teatrze Narodowym w Warszawie pisze Piotr Zaremba w portalu wPolityce.pl.
Chyba najbardziej znaną polską inscenizacją tekstu izraelskiego dramaturga Hanocha Levina jest "Krum" wystawiony w 2005 roku w Teatrze Rozmaitości przez Krzysztofa Warlikowskiego. Ale ja byłem na przykład zachwycony wystawioną przed dwoma laty przed teatr młodzieżowy Trupa z Lubartowa (naprawdę!) "Zimowym pogrzebem" - inteligentne, okrutne i smutne. Levin umarł w roku 1999, a wciąż jest u nas odkrywany. Podczas spotkania ambasador Izraela w Polsce z redakcją "wSieci", wspomniałem o tej niezwykłej popularności. A wtedy pani ambasador (albo ktoś z jej otoczenia) powiedziała: "No, Levin to już prawie polski pisarz". Dlaczego? Czy my jakoś szczególnie współczujemy z jego wrażliwością? A może prawda jest prostsza: Levin wypełnia lukę, jaka od dawna zieje w wielu dramaturgiach światowych. To taki ichni Różewicz, tylko jeszcze płodniejszy, który robił coś, co teatr zaczął notorycznie zaniedbywać. Zamiast uprawiać toporną, choć nieraz ekscentryc