O "Makbecie" w reż. Andrzeja Wajdy w Starym Teatrze oraz o warszawskich premierach: "Madame de Sade" w reż. Barbary Sass w Teatrze Ateneum, "147 dni" w reż. Krzysztofa Rekowskiego w Teatrze Powszechnym, "Obłom-offie" w reż. Andrzeja Domalika w Teatrze Dramatycznym, "Przyjęcie" w reż. Krzysztofa Zaleskiego w Teatrze Nowym Praga pisze Tomasz Miłkowski w Trybunie.
Teatr od dawna interesował się grą między złem a wolnością. Pobudował swoiste laboratoria, w których związki tych dwóch kuszących i wieloznacznych idei bywały poddawane rozmaitym eksperymentom. Przewodnictwo w tym laboratorium zła potomni oddali Szekspirowi i do dziś uznają jego zwierzchność. Dzisiaj wydaje się, że laboratorium pracuje pełną parą, co poświadczają lutowe premiery i wiele innych spektakli, które można oglądać na polskich scenach. Ćwiczeniom tym patronuje najwyraźniej w tym sezonie Szekspirowski "Makbet" - miesiąc temu pisałem o warszawskiej katastrofie "Makbeta" w Polskim, teraz wracam do krakowskiej premiery w reż. Andrzeja Wajdy - spektaklu na wyrost schlastanym przez większość recenzentów. Wajdowski "Makbet" jednak dojrzewa na scenie i pobudza do myślenia. Mistrz nieomylnie sięgnął po ten utwór, aby ukazać kuszące oblicze zła, które infekuje ludzi bez mała zwyczajnych. Krzysztof Globisz obsadzony w roli Makbeta, które