Piotr Tomaszuk wystawia jednocześnie dwa spektakle: "Bóg Niżyński" i "Stoi na stacji lokomotywa". Oba diametralnie różne tak pod względem formy jak i treści. Ale też oba zaskakujące odważnym i wizjonerskim spojrzeniem na teatr
Spektakl o szaleństwie genialnego tancerza Wacława Niżyńskiego od dnia premiery, która miała miejsce pod koniec września, zbiera pochlebne recenzje. Do Supraśla ciągną widzowie złaknieni teatru wizjonerskiego, z charakterystyczną dla grupy Wierszalin plastycznością i odwagą w budowaniu dramaturgii. W "Bogu Niżyńskim" bez tabu pokazana jest cielesność i seksualność bohatera, jego związek z Diagilewem, popadanie w obłęd. Tak w tym spektaklu, jak i w oprotestowanym w ubiegłym roku przez przedstwicieli LPR przedstawieniu "Ofiara Wilgefortis" sacrum odważnie miesza się z profanum choćby w scenie, kiedy grany przez Rafała Gąsowskiego Niżyński tańczy z ramionami rozpiętymi na desce niczym na krzyżu. Dzienniki i wiersze Inspiracją do powstania sztuki "Bóg Niżyński" były dzienniki prowadzone przez legendarnego tancerza, zanim zawładnęła nim schizofrenia. Przygotowania do premiery zajęły Tomaszukowi dwa lata. Znacznie krócej, ale równie inten