EN

29.01.2001 Wersja do druku

Między skwerkiem a mięsnym

Spotykam ją codziennie między ósmą a dziewiątą ra­no. Ja - jak zwykle - gdzieś się spieszę, biegnę, ścigając się z czasem, z którym i tak przegram. Ona kroczy powoli, dostojnie, od czasu do czasu poprawiając na głowie filuter­ny kapelusz i przypięte do niego kwiaty, których czas świetności dawno już minął. Na smyczy prowadzi starego jak ona kundla, z nagryzionym uchem, co pewnie stało się jeszcze wtedy, gdy mógł puścić się jeszcze w pogoń za kotem.

Ale to nadgryzione ucho jest najważniejsze. Psiak pod­nosi je, ilekroć właścicielka zaczyna perorować, najpierw cichym, wstydliwym głosem, by w okolicach skwerku przejść do krzyku i wpaść w bezdenną rozpacz tuż przed mięsnym. Kto posłucha głosu kobiety choć przez chwilę, zrozumie, iż jest ona wielka - dźwiga na swoich barkach problemy całej kuli ziemskiej, przestrzega przed zaśmiece­niem głów, powolnym stąpa­niem w piekielną przepaść, która nieuchronnie czeka na ludzkość. Jednym słowem, staruszka naprawia świat. "Naprawiacz świata" w re­żyserii i wykonaniu Leszka Piskorza to potwór, kapryśne dziecko, znęcające się nad otoczeniem. Siedzi na inwa­lidzkim wózku, udając nie­moc. Jest mu tak wygodniej, bo może dowoli cierpieć nad głupotą świata, nad niezrozu­mieniem jego fenomenalnej teorii. Nigdy nie dowiemy się, na czym polega jej genialność, ale brak zrozumienia równoznaczny jest naszej głupocie i głupocie przedsta­wicieli wł

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Między skwerkiem a mięsnym

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Krakowska nr 24

Autor:

Magda Huzarska-Szumiec

Data:

29.01.2001

Realizacje repertuarowe