XI Międzynarodowy Festiwal Konfrontacje Teatralne w Lublinie podsumowuje Andrzej Molik w Kurierze Lubelskim.
Wśród 19 prezentowanych spektakli było pięć przedstawień wybitnych, ale zdarzyło się kilka gniotów. Zakończyła się 11. edycja Międzynarodowego Festiwalu "Konfrontacje Teatralne". Niestety, palców jednej ręki wystarczy, żeby wyliczyć spektakle, które można uznać za naprawdę znaczące wydarzenia. Na ich plus, i to ogromny, można zapisać mądrą akcję "Filozofia na ulicy" z cytatami rozwieszonymi na gmachach użyteczności publicznej, projekt "Dramat nieobecny" z czytaniem sztuk białoruskich nie granych w teatrach sąsiedzkiego kraju czy inny projekt, tym razem plastyczny WaterfraM Roberta Kuśmirowskiego. Ale festiwal ocenia się przede wszystkim na podstawie wartości zakwalifikowanych sztuk. Z prezentacji oglądanych przez pierwsze dwa dni jedynie "Eros i Thanatos" genialnego japońskiego tancerza butoh Daisuke Yoshimoto rzeczywiście zachwycił. O reszcie - szczególnie o przedstawieniach duńskiego Oyfn Veg, Laboratorium Dramatu z Warszawy, międzynar