Drugi raz w ciągu tygodnia musiałem wybierać między panem W. a panem K. Tym razem chodziło nie tyle o drugą Japonię, ile o drugą Hiszpanię, a konkretnie o drugą "Carmen" Bizeta, którą oglądałem u pana K. (Kaczyńskiego) w Teatrze Muzycznym "Roma" - po tej pierwszej u pana W. (Wojciechowskiego) w Teatrze Wielkim. Pytanie: która lepsza? nie było jedyne, bo ściągało je drugie: po co dwie? Bogusław Kaczyński twierdzi, że swoją "Carmen" zaplanował znacznie wcześniej. To samo twierdzi Tadeusz Wojciechowski. Ktoś musi mieć rację. Na razie obaj panowie wojują z krytykami, bo recenzent "Wiadomości Kulturalnych" narzeka, że dyrekcja Teatru Wielkiego skreśliła go z listy, a ja musiałem długo prosić, żeby dostać zaproszenie na jedno miejsce (drugie było wolne do końca). Wskutek tego nie mogłem na premierę przyjść z ekspertem od baletu, o którym z zasady nie pisuję, posłużyłem się tylko osobistą rzeczoznawczynią, która dojmujący
Tytuł oryginalny
Między panem W. a panem K...
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd Tygodniowy nr 48