TRZECIA CZĘŚĆ "Dziadów" Adama Mickiewicza, zwana potocznie "Dziadami drezdeńskimi", stała się jak dotychczas przyczyną wielu rozważań literackich. Wszyscy komentatorzy i interpretatorzy tego dzieła godzili się w kilku co najmniej punktach: że wolno część tę wyodrębnić z całości, że jest to dzieło niejednolite i wielowarstwowe, że jednak wszystkie te warstwy przenika wyraźny, namiętny nurt polityczny. Namiętność polityczna Mickiewicza - która przesyca jego twórczość od "Konrada Wallenroda" aż po pozorny epicki spokój w "Panu Tadeuszu", aż po ostrą publicystykę z "Trybuny Ludów" - znalazła w trzeciej części "Dziadów" swoje najgwałtowniejsze formy wyrazu. Ogólnie mówi się, że jest to dramat o prześladowaniach, o konkretnych prześladowaniach narodu polskiego w wyraźnie zarysowanej sytuacji historycznej. Dramatyczna relacja Jana Sobolewskiego i przerażająca scena z panią Rollisonową są typowymi przykładami
Tytuł oryginalny
Między dramatem politycznym a misterium narodowym
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Robotnicza nr 107