Legendę o Panu Twardowskim tak intensywnie eksploatowaną w dobie romantyzmu, można by uznać za polski sen o własnym, narodowym w formie i treści, więc szlacheckim, Fauście. Tylko że ten polski Faust wobec swego niemieckiego pierwowzoru jest postacią wyjątkowo liryczną, po sarmacku głupawą i bogobojną zarazem. Doktor Faust, który zgłębił filozofię, prawo, medycynę "niestety teologię też", usiłuje przełamać granicę poznania i staje się łakomym kąskiem diabelskich pokus i boskiego eksperymentu. Nasz Twardowski, o którym nie bardzo wiadomo czy i jakie zaliczył fakultety na Alma Mater Cracoviensis. podpisuje pakt z szatanem, by dochrapać się etatu czołowego prestigitatora w Jagiellońskiej Rzeczypospolitej. By budować zamki z piasku - co jak wiadomo jest naszą narodową specjalnością, by toczyć wino z głów szlacheckich - i tak nasiąkniętych nim niczym gąbki, by wreszcie pocieszyć strapionego króla nekrofilskimi eksperymentami. Twardowski jest F
Tytuł oryginalny
Między doktorem Faustem a magistrem Twardowskim
Źródło:
Materiał nadesłany
Kultura nr 48