Motyw śmierci pojawia się w butoh równie często jak u Słowackiego czy Kantora; śmierć to bowiem naturalna część życia indywidualnego i pamięci historycznej narodu. Japończycy mają swoje wojenne upokorzenie oraz hekatombę Hiroszimy i Nagasaki, Polacy celebrują przegrane powstania, niewolę i krwawe wojny - pisze Jadwiga Majewska w Teatrze.
Daisuke Yoshimoto zaczął tańczyć po obejrzeniu "Umarłej klasy" Kantora i "Apocalypsis cum figuris" Grotowskiego. Czy już to tylko wystarczyłoby, żeby zająć się tematem butoh w polskim teatrze tańca? A przecież nie na tym kończą się wzajemne inspiracje i sugestywne analogie. Japońska sztuka nowoczesnego teatru fizycznego od samego początku miała być czymś więcej niż tworzeniem przedstawień, miała być "miejscem transformacji" - i artysty, i widza-świadka wydarzenia, które dokonuje się wprawdzie na scenie, ale przecież "w prawdzie" właśnie. W połowie XX wieku japońscy artyści, podobnie jak polscy, odczuwali przytłaczający wpływ rodzimej tradycji. I jedni, i drudzy ulegali pokusie, by zrzucić z siebie ten nazbyt sztuczny kostium i stanąć "nago" na pustej scenie w pełni człowieczego ubóstwa. W końcu jednak, grzebiąc konsekwentnie w duszy pojedynczej, natrafiali na stare, a przez to zawsze świeże źródła tego, co ponadindywidualne. Ten ge