EN

13.12.2006 Wersja do druku

Między Brookiem i Grotowskim

- Jeszcze nie jest jasne, co wyjdzie z młodych, jakie będzie ich ostateczne słowo. Ale moje pokolenie reżyserskie się skompromitowało. I wciąż to robi. Ja staram się trzymać - mówi reżyser Krzysztof Warlikowski w wywiadzie dla "Niezawisimoj Gazety".

Niezawisimaja Gazeta: Krzysztof, był pan reżyserem - asystentem Petera Brooka w trakcie realizacji opery "Peleas i Melizanda" Debussy'ego. Jak wyglądała pańska współpraca z wielkim reżyserem? Krzysztof Warlikowski: Styl pracy nad spektaklem u Brooka kardynalnie różni się od prób mojego nauczyciela Krystiana Lupy. To były dwa bardzo różne teatry. Ich konfrontację można byłoby nazwać konfliktem Zachodu i Wschodu. Krystian Lupa jest irracjonalny, jak większość słowiańskich reżyserów - rosyjskich, czy polskich. Z drugiej strony - Peter Brook, który jest zafascynowany Wschodem, i który odkrył, pokazał Zachodowi Grotowskiego. Ale mimo wszystko jest stworzony przez tę cywilizację, jest bardzo racjonalny. A ja w tym momencie "zawisłem" między Polską i Francją. Szczególnie pociągający był dla mnie racjonalizm Brooka, którego tak brakowało w polskim teatrze. Po tym, jak już minęły próby, na pierwszy pokaz spektaklu Brook zaprosił widzów. Jeśli roz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Między Brookiem i Grotowskim

Źródło:

Materiał nadesłany

Niezawisimaja Gazeta/13.12

Realizacje repertuarowe