„Ballady i romanse” Adama Mickiewicza w reż. Gabriela Gietzky'ego - koprodukcja Śląskiego Teatru Lalki i Aktora „Ateneum” w Katowicach i Teatru Pinokio w Łodzi. Pisze Paweł Kluszczyński z Nowej Siły Krytycznej.
W ramach Roku Romantyzmu Polskiego, ogłoszonego przez Sejm w dwustulecie wydania „Ballad i romansów” przez Adama Mickiewicza (umowny początek romantyzmu w literaturze polskiej), ministerstwo kultury i dziedzictwa narodowego zaproponowało program dofinansowania inicjatyw wpisujących się w rocznicę. To oczywiście ratunek dla zubożałych przez skutki pandemii i wojny budżetów teatralnych. Nic więc dziwnego, że wiele zespołów sięgnęło po ten zbiór poezji, co przybrało na początku tego sezonu formę nadprodukcji premier.
Twórcy „Ballad i romansów” ze Śląskiego Teatru Lalki i Aktora „Ateneum”, współpracujący z łódzkim Teatrem Pinokio, nie zrealizowali banalnej zapchajdziury w repertuarze. Gabriel Gietzky wyreżyserował spektakl skierowany do młodzieżowego odbiorcy (wszak to lektura szkolna), nie tyle pouczający, co rozrywkowy, atrakcyjny także dla innego widza, o czym świadczyło zaangażowanie publiczności. Ujęcie klasyki w formę teatru impro okazało się trafne, czemu sprzyja też kameralna widownia Ateneum.
Aktorzy ubrani na czarno rozpoczynają na pustej scenie rodzaj próby czy niezobowiązującego spotkania związanego z wykonaniem „Ballad i romansów”. Po przekomarzankach i przechwałkach przechodzą do prezentacji poszczególnych utworów jako etiud. Dawid Kobiela zapisuje kredą na czarnej ramie portalowej siedem cyfr, każda odnosi do konkretnego wiersza w zbiorze, publiczność nie wiedząc do jakiego, decyduje o kolejności prezentacji. Nie ważne, czy to autentyczna loteria i faktycznie oglądamy improwizowany układ scen, czy też dobrze wyreżyserowany chwyt, którego celem jest zaangażowanie widowni. Cel został osiągnięty.
Do każdej z etiud aktorzy używają innych kolorowych kostiumów, rekwizytów (scenografia: Klaudia Laszczyk). „Świteź” śpiewają w pełnym wojskowym rynsztunku o jaskrawo różowym kolorze, interpretacja przypomina teledysk popowego bandu. Zapada w pamięć etiuda „Lilije”. Aleksandra Zawalska, wcielająca się w Panią, która zabiła męża, w tak zawoalowany sposób prezentuje kobiecą seksualność (nawet ruchy frykcyjne), nie przekracza granicy dobrego smaku. „Romantyczność” zostaje zarapowana, a „Świtezianka” przypomina pełną powagi recytację trybuna (znów Aleksandra Zawalska), której towarzyszy odpowiedź tłumu. Urszula Gołdowska w nieco przerysowanie naiwny sposób tworzy kolejne postaci, co jednak wpisuje się w charakter spektaklu. Artystom udało się bowiem wydobyć z tekstów sporą dawkę dowcipu, zwykle nieczytelnego w szkolnej lekturze. Katowicko-łódzkie „Ballady i romanse” pokazują, że wieszcz miał też poczucie humoru. Ten efekt szczególnie podbija muzyka Michała Zdrzałka, która meandruje pomiędzy elektroniką a kabaretowymi numerami.
Jak widać, nie trzeba wiele, żeby wystawić w atrakcyjnej formie dzieła Adama Mickiewicza. Wystarczy pusta scena, kilka przemyślanych rekwizytów i aktorzy otwarci na żywy kontakt z widownią.
***
Adam Mickiewicz
„Ballady i romanse”
reżyseria: Gabriel Gietzky
Śląski Teatr Lalki i Aktora „Ateneum” i Teatr Pinokio z Łodzi, premiera: 16 września 2022
występują: Urszula Gołdowska, Aleksandra Zawalska, Dawid Kobiela, Michał Skiba, Bartosz Socha
Paweł Kluszczyński – rzemieślnik kultury, z wykształcenia technolog chemik, z pasji autor recenzji, felietonów, dramatów, poezji, bajek, bloga ijestemspelniony.pl; zawodowo od zawsze związany z teatrem, finalista VII i IX Edycji Konkursu im. Andrzeja Żurowskiego dla młodych krytyków teatralnych, członek Komisji Artystycznej 28. Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.