W Wielki Piątek na deskach Teatru Polskiego odbyła się premiera "Dziadów" Mickiewicza. Premiera - dodajmy - niezwykle udana. Konstrukcja spektaklu "klasyczna" - część pierwsza, druga i trzecia. Język również nie odbiegał od oryginału. Na tym jednak podobieństwa się kończą, bowiem cała inscenizacja ubrana została w gustowny napis "performance". Ja wiem, że to pojemne słowo, pod które podciągnąć można wiele, jednak w tym przypadku jest ono uzasadnione. Po pierwsze scenografia - w części pierwszej nawiązująca, jak ktoś słusznie zauważył, do miasteczka namiotowego, które rok temu wyrosło w stolicy na Krakowskim Przedmieściu. Zresztą nawiązań do polskiego "fanatyzmu religijnego" było w tym spektaklu więcej. Po drugie - poszczególne etapy spektaklu przeplatane były krótkimi filmami, na których obcokrajowcy czytają niezbyt pochlebne opinie na temat Polaków na przestrzeni wieków. Dało to ciekawy dysonans między tym jak swój "naród wybrany" p
Tytuł oryginalny
Mickiewicz. Dziady. Performance
Źródło:
Materiał nadesłany
Nowości nr 98