- Nie będę udawał, że pada, kiedy ktoś pluje mi w twarz. Odmawiam wspólnej pracy z kimś, kto zachowuje się ohydnie. Wolę nie zarobić, niż czuć się paskudnie. W latach 80. był bojkot aktorów, którzy podlizywali się władzy. No i mamy powtórkę z rozrywki - mówi aktor Michał Opaliński. Rozmowa Magdy Piekarskiej w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Magda Piekarska: "PiS utonął, już go nie ma" - dawno nie napisał pan tego na Facebooku. Przestał pan wierzyć w zaklinanie rzeczywistości? Michał Opaliński: Nie. Ale mantra polegała na powtórzeniu tego zdania sto razy. Jakoś nie zadziałało... - Na razie. Nie wiemy, kiedy przyjdzie odpowiedź. Powtarzałem ją codziennie, wysyłałem z różnych miejsc na świecie. I czekam. Bo inne, bardziej bezpośrednie działania zawiodły? - A co jeszcze można zrobić? Na samospalenie mnie nie stać. A skoro nawet tak radykalny, dramatyczny gest nie przynosi skutku, naprawdę nie wiem, co mogłoby pomóc. Trudno się o tym rozmawia. Krzyk Piotra Szczęsnego pozostawia nas w milczeniu, bezradnych. I wynika z bezsilności. Nie wiem nawet, czy był potrzebny, ale się dokonał. Nam pozostaje o tym pamiętać, opowiadać. Ale nie komentować zbyt wiele. Mnie się chce płakać, kiedy myślę o człowieku, który był w stanie poświęcić życie w takiej sprawie. Co znaczy