EN

1.06.2015 Wersja do druku

Michał Mikołajczak: Chciałbym kiedyś zagrać Makbeta... Albo w "House of Cards"

- Gram w serialu, marzę o filmie... A jeśli nie wyjdzie? Zawsze przecież mogę handlować akcesoriami do telefonów. Na razie biznes jest dodatkiem do aktorstwa i mam nadzieję, że tak zostanie - mówi aktor Teatru Współczesnego w Warszawie.

Gdybyś stanął przed wyborem - film, telewizja czy teatr - na co byś postawił? - Nigdy nie chciałbym stać przed takim wyborem. Choć w naszych realiach aktor, głównie młody, takiego wyboru zazwyczaj nie ma. Teatr jest poligonem, który pozwala ćwiczyć warsztat. Na planie gra się dublem, a w teatrze liczy się powtarzalność. Poligonem? - Podczas prób aktor może eksperymentować, testować różne warianty, bez obawy, że widz ucierpi lub będzie świadkiem nieudolnych popisów. Zapewnia, podobnie jak poligon wojskowy, bezpieczeństwo ćwiczeń. To, co zdobędzie się na scenie, można potem wykorzystać w kinie. Mnie na razie nie jest zbyt po drodze z dużym ekranem, ale mam teatr i serial, więc nie narzekam. Choć, nie ukrywam, chciałbym grać w filmach. Zagrałeś przecież u Jana Komasy w "Mieście 44". - No tak, zdarzyło się. (śmiech) To była ciekawa, fajna, ale krótka przygoda. Moja rola była niewielka, drugoplanowa. Internet donosi, że szykujesz s

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Współczesna - Białystok nr 101 / 28.05.2015

Autor:

Katarzyna Kojzar

Data:

01.06.2015