Wy Gęby Brzydkie! Wysiadywacze urzędniczych stołków, foteli, taboretów. Wyobraźcie sobie, że przychodzicie do pracy, ale was nie wpuszczają. Urząd Miasta Stołecznego Warszawy otoczony płotem, ochroniarze jakiejś tam spółki barami zasłaniają wejście, inni rozwieszają na płocie plakaty z napisem: Zakaz Wstępu! Strefa zagrożenia! MIASTO ZAMKNIĘTE - o problemie Teatru Żydowskiego pisze Magda Fertacz.
Dzwonią telefony, te stacjonarne, ale nie możecie wejść do środka, skrzynki mailowe puchną od nagłych spraw, na szczęście macie komórki, macie laptopy, możecie przykucnąć na Placu Bankowym i załatwić co pilniejsze zadania. Już po chwili, za sprawą Internetu wszyscy wiedzą, że pozbawiono was miejsca pracy, wrzucacie fotki na portale społecznościowe, wy z kawą w papierowym kubku, wy z papierosem, siedzicie na krawężniku i wykonujecie swoją robotę. Trochę strasznie, trochę śmiesznie. Liczycie na jakiś odzew, pomoc, reakcję. Bo jak to możliwe, że w środku dnia ktoś przejmuje budynek, w którym stoją wasze biurka i stwierdza koniec, wejścia nie ma. Niektórzy z was się tego spodziewali, bo przecież budynek został sprzedany, ale liczyliście, że zanim wasze stołki ostygną dostaniecie miejsce zastępcze, co umożliwi wam dalsze funkcjonowanie. Ale nic z tych rzeczy. Pojawiają się pierwsi petenci, przecież to Urząd, przyszli załatwić swoje wa�