"HollyDay" w reż. Michała Siegoczyńskiego w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Barbara Hirsz w Trybunie.
W"Hollyday" podróż przez nowoczesność to podróż w głąb kiczu. Niegdyś modernistyczna ćma ginęła w sieci filisterskiej obyczajowości. Współczesna starlet spala się pośród wmówionych fabuł, słów, obrazów popkultury. Mozaikowy scenariusz przedstawia przygody bohaterki w poetyce łączącej komiks, magię, rockową balladę z atmosferą kryminałów. Michał Siegoczyński pokazuje zmiany, jakie zaszły w mentalności młodych mieszkańców miast, nowe nawyki, swobodę manifestowania seksualności i płci Chce językiem swego pokolenia opowiedzieć o poszukiwaniu sensu życia. O swoich rówieśnikach, którzy w asfaltowej dżungli chcą sięgnąć po kawałek nieba Jego Holly poddaje próbie hollywoodzką mitologię szczęścia i przegrywa Momentem kulminacyjnym jest obraz pokazujący dziewczynę w wyzywającej czerwonej sukni filmowej gwiazdy do tego z zimową futrzaną czapą na głowie, która ćpa i śni o słońcu. I wtedy spada na nią sztuczny lód z kuchenne