"111" w reż. Redbada Klynstry w Teatrze Narodowym (Laboratorium Dramatu) w Warszawie. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.
Oszczędne w środkach, acz fascynujące. Laboratorium Dramatu, założone rok temu przy Teatrze Narodowym, przygotowało dziesięć przedstawień. Dwa z nich weszły do stałego repertuaru sceny: "Koronacja" Marka Modzelewskiego i - ostatnio - "111" Tomasza Mana. Kameralną, przejmującą opowieść o niekochanym nastolatku, który z kieszonkowego wydał 111 złotych na broń, by zastrzelić rodziców, wyreżyserował Redbad Klynstra [na zdjęciu]. Inspiracją dla tej sztuki stał się dokument oglądany przez autora w amerykańskiej telewizji. Man zapisywał padające z małego ekranu wypowiedzi. Już wtedy myślał, że za pomocą pojedynczych zdań zbuduje konkretne obrazy i napięcia tej historii. Powstała wielogłosowa, poetycka opowieść o narodzinach, dzieciństwie i dojrzewaniu wrażliwego chłopca. Cztery krzesła. Frontem do widza. Siedzą: Matka (Ewa Dałkowska), Ojciec (Zdzisław Wardejn), Siostra (Monika Pikuła) i Syn (Wojciech Solarz). Patrzą przed siebie