Gdybym mógł, odradzałbym Piotrowi Beczale obchodzenie w Polsce jakiegokolwiek jubileuszu. Bez tego, dzięki mistrzostwu wokalnemu, pięknemu głosowi, urodzie scenicznej i talentowi aktorskiemu, ma świat u swoich stóp - pisze Sławomir Pietras w swoim stałym felietonie w Angorze.
Szczyt światowych osiągnięć Piotra Beczały przypadnie gdzieś w środku pierwszej potowy XXI w. Dotąd działa rozważnie, profesjonalnie i inteligentnie, a jako człowiek młody wykazuje umiar, kulturę osobistą, otwartość i bezpośredniość oraz poczucie humoru. Pozostaje w udanym małżeństwie z Katarzyną Bąk, również śpiewaczką. Zamieniła ona własną karierę operową na partnerowanie mężowi jako wokalna profesjonalistka, zaufany krytyk, wierny towarzysz nieustających podróży, troskliwy opiekun w chwilach zmęczenia, wreszcie bez reszty oddana, pełna osobistego uroku żona. Po otrzymaniu dyplomu w klasie prof. Jana Ballarina w Katowicach (Piotr), a Katarzyna w klasie prof. Krystyny Szostek-Radkowej w Warszawie Beczałowie najpierw się pobrali, a potem pojechali na kontrakty do Linzu. Początki nie były łatwe. Opanowanie kilku języków, nauczenie się najpierw lirycznych, a potem lekko spintowych ról tenorowych, wreszcie wydostanie się z Linzu na wielo