"Tatuś" wg Henry'ego Farrella w reż. Seba Majewskiego w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Grzegorz Ćwiertniewicz na stronie aict.art.pl.
"Tatuś", najnowszy spektakl Teatru Polskiego we Wrocławiu, zapowiadał się na prawdziwą ucztę teatralną. A to dlatego, że wysokiego poziomu pracy oczekuje się od Seba Majewskiego, reżysera, który ma swoim dorobku naprawdę dobre przedstawienia. A to dlatego, że do współpracy zaprosił Majewski dwoje znakomitych, z wybitnymi kreacjami w dorobku, aktorów: Teresę Sawicką i Mariusza Kiljana. Coś jednak poszło nie tak, bo "Tatuś" przypomina, piszę to z pełną odpowiedzialnością, spektakl nieco amatorski, pomimo aktorskiego zaangażowania odtwórców dwóch ról (oboje byli znakomici). Przedstawienie zdaje się być zrobione przez Majewskiego z doskoku, naprędce. Zdaje się, że powstało bez zamysłu, a jeśli nie - to na pewno wolne jest ono od zamysłu oryginalnego. Koncepcja zaproponowana przez reżysera jest już widzom dość dobrze znana. I co tu kryć - na scenę Teatru Polskiego we Wrocławiu za infantylna. Piszę o tym z niemałym smutkiem. A to dlateg